Podejmując pracę w Niemczech każdy z pracowników stoi przed następującą alternatywą – albo praca bezpośrednio u niemieckiego pracodawcy, albo praca dzięki pośrednikowi (przez agencję pracy) i wypożyczenie do niemieckiego zakładu pracy. Praca bezpośrednio w niemieckiej firmie jest dużo lepsza z punktu widzenia interesów pracownika. Nie dość, że pracownik może liczyć na dużo większe wynagrodzenie, bo nie musi dzielić się nim z pośrednikiem, to jeszcze pracownikowi zatrudnionemu na stałe przysługuje o wiele więcej praw. Jeżeli chodzi o wymiar finansowy, to pracując bezpośrednio w niemieckim zakładzie pracy ma się prawo do tzw. Kurzarbeitsgeld. Pieniądze te nie przysługują wtedy, gdy zatrudnienie odbywa się na zasadzie wypożyczenia i pracownika zatrudnia de facto tzw. Leihfirma. Co więcej, pracownik wypożyczany (Leiharbeitnehmer) ma problem, gdy zakład pracy, do którego go oddelegowano ma przestoje, a pośrednik (Leihfirma) nie potrafi mu na ten czas znaleźć innego, zastępczego zakładu pracy. Wyjeżdżając do pracy w Niemczech chcemy przecież pracować w pełnym wymiarze godzin, a nie czekać w hotelu pracowniczym na to, czy zakład pracy otrzyma kolejne zlecenia i będziemy mogli wrócić na dotychczasowe stanowisko pracy.
Zgodnie z niemieckimi przepisami prawa pracy jeżeli pracownik ze względów ekonomicznych nie pracuje w swoim standardowym wymiarze czasu pracy (sytuacja spowodowana np. mniejszymi zleceniami pracodawcy), to przysługują mu za okres przerwy w pracy pieniądze wypłacane przez niemiecki Urząd Pracy. Pieniądze te nazywane są właśnie wyżej wspomnianym Kurzarbeitergeld. Aby otrzymać te pieniądze, to trzeba być jednak zatrudnionym bezpośrednio w niemieckim przedsiębiorstwie. Zatrudnienie przez pośrednika, którym jest Leihfirma, nie uprawnia do otrzymania Kurzarbeitergeld.
W marcu 2011 roku toczył się proces pewnej znanej niemieckiej firmy z okolic Frankfurtu nad Menem, która jako Leihfirma wypożyczała pracowników innym pracodawcom. W momencie kiedy spadała ilość zleceń, to pracownicy nie pracowali w pełnym wymiarze czasu pracy i mieli przestoje w pracy. Problem dotyczył 100 pracowników. Winę za przerwę w pracy ponosił koncern, dla którego to setka wypożyczonych pracowników świadczyła stosunek pracy. Otóż koncern nie otrzymał na czas części niezbędnych do produkcji. Pośrednik zawnioskował o wypłacenie Kurzarbeitergeld swoim pracownikom (Leiharbeitnehmer), gdyż w umowie z koncernem zastrzegł sobie, że w momencie przestojów pracy złoży stosowny wniosek. Ale wniosek został odrzucony. Sprawa trafiła na drogę sądową, jednak sąd zadecydował, że pracownikom zatrudnianym przez Leihfirmę nie należy się żaden Kurzarbeitergeld.
Wypożyczanie pracowników jest traktowane w Niemczech jako usługa. Z tego też powodu pracownik wypożyczany nie ma takiego samego statusu, jak pracownik posiadający umowę na czas nieokreślony z niemieckim zakładem pracy. W sytuacji przestoju w zakładzie pracy pracownik zatrudniony na stałe otrzyma Kurzarbeitergeld. Z kolei pracownik wypożyczony może jedynie liczyć na to, że pośrednik przeniesie go na ten czas do innego zakładu pracy, w którym są akurat w danej chwili potrzebne ręce do pracy. Jak widać na podstawie tego konkretnego przypadku z okolic Frankfurtu nad Menem, praca poprzez Leihfirmę jest dla pracownika mniej korzystna.
Źródło : Informacja prasowa Krajowego Sądu Socjalnego Hessen.