Wpływ uciekinierów na Polaków pracujących w Niemczech

Uciekinierzy mogą stanowić dla Polaków pracujących w Niemczech silną konkurencję z uwagi na zbyt dużą liczbę chętnych na niemieckie zasiłki, a także mogą być tańszymi pracownikami o mniejszych wymaganiach.

Pracujesz w Niemczech? Fala uciekinierów napływających do Niemiec może zmienić wkrótce Twoją sytuację socjalną i zawodową. Zbyt duża liczba chętnych na niemieckie zasiłki socjalne i rodzinne obciąży bardzo mocno niemiecki budżet, a tania siła robocza trafi do niemieckich fabryk i zakładów pracy. Większa konkurencja na Kindergeld, Sozial, a także na miejsca pracy w Leihfirmie – to dziś największe bolączki polskiej emigracji zarobkowej, która problem masowej fali uchodźców musi zacząć traktować niezwykle poważnie, aby w najbliższej przyszłości nadal otrzymywać regularnie i terminowo niemieckie zasiłki rodzinne, socjalne, a także utrzymać dotychczasowe stanowiska pracy.

Do Niemiec już napłynęła niesamowita liczba uchodźców. Dzięki temu zjawisku społecznemu niemieccy pracodawcy mogą obsadzić miejsca pracy tańszymi i mniej wymagającymi pracownikami spoza Unii Europejskiej, którym także będzie należał się Kindergeld.

Przyjęcie 800.000, a może nawet 1.000.000 uchodźców w Niemczech jest niezwykle trudnym zadaniem, ale niemieckie władze oraz elity gospodarcze liczą na to, że uchodźcy mogą przyczynić się do kolejnego niemieckiego cudu gospodarczego. W związku z tym, iż w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia Niemcy przeżywały już cud gospodarczy, a poprzedzony on był falą emigracji (min. z Turcji), to po kilkadziesięciu latach od tamtych wydarzeń włodarze Niemiec na czele z Angelą Merkel chcieliby uchodźcami zapełnić dramatyczną lukę na niemieckim rynku pracy. Tylko czy ten plan może się udać?

Po ostatnich działaniach rządu Niemiec, który już ogranicza napływ uchodźców i zaostrza przepisy o azylu w Niemczech, można wątpić, czy posunięcie to polegające na swobodnym przepływie uchodźców do Niemiec było aż tak dobrym pomysłem?

Z punktu widzenia Polaków pracujących w Niemczech trzeba zastanowić się na skutkami wielkiej fali uchodźców wobec problematyki Kindergeld-u, stabilnych miejsc pracy, a także równowagi systemu socjalnego.

Niemcom przydaliby się wysoko wykwalifikowani pracownicy, bowiem takich brakuje na niemieckim rynku pracy. Jednak wielu imigrantów to jednak nie koniecznie ludzie młodzi i jednocześnie dobrze wykształceni. Nie wiadomo także, czy imigranci będą bardzo zaangażowani w poszukiwanie pracy w Niemczech? Oni zdecydowanie mogą pomóc niemieckim przedsiębiorstwom, podobnie jak kilkadziesiąt lat temu zrobili to Gastarbeiterzy. To właśnie miliony pracowników migrujących w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych przyczyniło się znacząco do rozwoju Niemiec. Dzisiejszy problem polega na tym, że system socjalny w Niemczech jest dla przybyszów tak atrakcyjny finansowo, że motywem ucieczki do Niemiec wcale nie musiała być praca, ale właśnie popularny SOZIAL, który każdej potrzebującej osobie zapewnia mimimum egzystencji na przyzwoitym poziomie. Co najlepsze, osoby przebywające legalnie na terenie Niemiec wcale nie muszą wykazać się stażem pracy w Niemczech, aby otrzymać niemiecki zasiłek socjalny! To powoduje, że wielu uchodźców może wcale nie być zainteresowanych podjęciem pracy, a interesować ich będzie raczej życie na garnuszku niemieckiego państwa. Co to oznacza dla Polaków?

Duża liczba uchodźców wpłynie na obciążenie systemu socjalnego. Osoby te nie pracują w Niemczech, tak więc nie odprowadzają podatku, czyli idąc dalej nie wpływają na wzrost zasobów, które przeznaczane są na wypłaty zasiłków. Niemcy są jednak zobowiązani do pomocy tym osobą i wypłaty im świadczeń. Ta sytuacja może odbić się niekorzystnie na obecnych beneficjentach, także na polskich pracownikach pobierających np. Kindergeld.

Obciążenie niemieckiego budżetu zasiłkiem socjalnym wypłacanym dla zbyt wielu imigrantów uszczupli pieniądze przeznaczone na pomoc socjalną. W efekcie końcowym nie dla każdego może starczyć pieniędzy na zasiłki. Z drugiej zaś strony Niemcy muszą dokładniej weryfikować składane wnioski o poszczególne zasiłki, a wtedy zarówno procedura, jak i wymogi stawiane wnioskodawcom, będą zdecydowanie trudniejsze niż teraz – choć jak wiadomo, już od dłuższego czasu Polacy mają problemy z uzyskiwaniem terminowo niektórych zasiłków, np. zasiłku rodzinnego (Kindergeld). Więcej uprawnionych oznacza większą biurokrację i dłuższe okresy oczekiwania. Zatem skutkiem dużej fali uciekinierów mogą być wydłużające się procedury otrzymywania poszczególnych zasiłków, a z czasem także zaostrzone rygory w kwestii przyznawania zasiłków.

Mimo wszystko wielu uchodźców to potencjalni pracownicy oraz szansa na wzmocnienie gospodarki niemieckiej. Jest to nie tylko wyzwanie dla polityki i społeczeństwa, ale niesie to ogromne skutki ekonomiczne. Oczywiście, nie każdy uchodźca to wybitny inżynier, czy mechanik. Ale ich obecna sytuacja, że mogą być bardzo zmotywowani, by podjąć pracę. Dokładnie takich ludzi szuka Mercedes i inne niemieckie firmy. Według badań nawet 40.000 miejsc pracy pozostaje nie obsadzonych. Dlatego też uchodźcy w Niemczech są tak mile widziani, a ten fakt może być zagrożeniem dla pracowników z Polski. No bo nagle polskim pracownikom zatrudnionym w Niemczech dochodzą konkurenci, którzy za wszelką cenę chcą zdobyć pracę.

Największe zagrożenie płynie dla pracowników wypożyczanych. Niemieckie Leihfirmy z uwagi na niższe koszty mogą postawić na uciekinierów. Praca na bandzie w fabryce samochodów nie wymaga specjalnych umiejętności, a przyuczenie do wykonywania takiej pracy jest niemal natychmiastowe. Biorąc pod uwagę fakt, że kiedyś Polacy w wielu fabrykach w Niemczech wyparli z taśmy niemieckich pracowników (bo byli tańsi i mniej wymagający od Niemców), to teraz imigranci mogą wyprzeć z wielu stanowisk pracy Polaków, którzy mają już swoje wymagania i mogą okazać się zbyt drodzy w porównaniu do imigranta spoza Europy.

W chwili obecnej w związku z ogromną liczbą uciekinierów tylko do obsługi cudzoziemców w Niemczech brakuje ponad 10.000 urzędników różnych szczebli. Ogromna liczba cudzoziemców nadmiernie obciąża nie tylko administrację lokalną, ale również policję, służby socjalne, służbę medyczną, a także szkoły. Te ostatnie mają innego rodzaju kłopot, bowiem dzieci w wieku szkolnym legalnie zarejestrowanych cudzoziemców od razu podlegają obowiązkowi szkolnemu, co oznacza, że szkoły muszą zatrudnić dodatkowych nauczycieli, a często także tłumaczy i psychologów. Przyjęcie tak wielkiej liczby uchodźców wiąże się z większymi wydatkami i na pewno też początkowo z problemami np. finansowymi. Koszty, które poniosą kraje związkowe, związane z uciekinierami wyniosą w tym roku ponad 10 miliardów euro. Przedstawiciele landów myślą już nawet nad dodatkowym opodatkowaniem obywateli, by te dodatkowe pieniądze przekazać na cele związane z imigrantami. Zatem kolejnym skutkiem dużej liczby uciekinierów mogą być wyższe podatki, które także będą płacili Polacy pracujący w Niemczech.

W Niemczech istnieje wiele wolnych miejsc pracy (obecnie aż 574.000) oraz rosnące niedopasowanie na rynku pracy. Wśród oficjalnej liczby 2,8 mln bezrobotnych, wiele firm ma mimo tego trudności ze znalezieniem odpowiednich, wykwalifikowanych pracowników, których akurat potrzebują. Szef Instytutu Niemieckiej Gospodarki Michael Hüther wyszedł z propozycją, by uchodźców ulokować w takich miastach Niemiec, które rzeczywiście potrzebują imigrantów. Miałyby to być przede wszystkim wschodnioniemieckie kraje związkowe. W tym regionie aż 20% pracowników z wykształceniem matematycznym, informatycznym, czy technologicznym jest w wieku powyżej 55 lat. W niedługim okresie przejdą na emeryturę, więc będzie spory problem z obsadzeniem tych wolnych miejsc pracy. To uchodźcy pomogliby Niemcom przyjmując pracę na tym obszarze. Nie tylko tam, ale także w innych regionach brakuje osób, które byłyby chętne do podjęcia nauki zawodu. Czy jednak nie pojawią się we wschodnich Niemczech problemy natury narodowościowej? To już jednak temat na zupełnie inne rozważanie.

Co jest pocieszające dla pracowników z Polski – uchodźcy nie są konkurencją dla wykwalifikowanej kadry pracowniczej. Pracownicy z Polski mający doświadczenie i kwalifikacje w różnych dziedzinach pracy przez lata wyrobili sobie markę i dobrą opinię w Niemczech. Ich pozycja na niemieckim rynku pracy pozostanie nadal stabilna. To jedynie osoby bez wyuczonego zawodu i braku udokumentowanych uprawnień mogą czuć zagrożenie ze strony uchodźców. W tym rozumieniu dotyczy to emigrantów ekonomicznych. Tak ważną kwestią dla Polaków pracujących w Niemczech będzie udokumentowanie swoich kwalifikacji. Bez uznanego polskiego dyplomu w Niemczech nie będzie możliwości podjęcia pracy w poważnych branżach zawodowych. W tym kraju cały czas poszukiwani są fachowcy, tacy jak Polacy, ale którzy będą mogli potwierdzić swoje umiejętności poprzez dyplom.

Opracowanie własne. Zdjęcie aboutpixel.de/social network ©Sergei Brehm