Wielu działającym w Niemczech agencjom pracy czasowej grozi bankructwo. A wszystko przez to, że agencje pracy stosują w Niemczech błędne taryfy wynagrodzenia lub co gorsza nie stosują ich w ogóle. Problem dotyczy wielu działających w Niemczech agencji pracy (tzw. Leihfirmy). Wszystko przez zasadę equal pay rule, która przewiduje takie samo wynagrodzenie za jednakową pracę.
Jeżeli agencja pracy czasowej wypożyczając pracowników nie stosowała określonych w niemieckich przepisach wynagrodzeń, to jest zobowiązana wypłacić pracownikowi wypożyczanemu różnicę pomiędzy wynagrodzeniem faktycznie wypłaconym pracownikowi, a wynagrodzeniem mu należnym. Dla wielu agencji pracy takie postawienie sprawy oznacza bankructwo.
Wszystko zależy od tego, jakie wynagrodzenie taryfowe stosowała dana agencja pracy czasowej. Część umów taryfowych straciła bowiem w Niemczech swoją ważność, gdyż stawki wynagrodzenia przez nie regulowane były zwyczajnie zbyt niskie i godziły w obowiązujące w Niemczech prawo. Część agencji pracy czasowej stosowała mniej lub bardziej (nie)świadomie stawki związków zawodowych, które niemieckie sądy pracy uznały już w 2004 roku jako niewiążące, gdyż naruszały prawo ze względu na zbyt niski poziom wynagradzana pracowników sektora pracy czasowej.
Na dzień dzisiejszy wiadomo jedynie, iż Krajowy Sąd Pracy już w 2010 roku uzasadniając wyrok w/s nieważności niektórych umów taryfowych stosowanych w sektorze branży pracy czasowej wyszedł z założenia, że spośród 760.000 wszystkich pracowników wypożyczanych problem nieważnych (niezgodnych z prawem), a mimo wszystko stosowanych przez agencje pracy czasowej umów taryfowych, dotyczy grupy 280.000 pracowników.
Przypomnijmy, iż zgodnie z przytoczoną zasadą equal pay rule pracownikowi wypożyczanemu przysługuje takie samo wynagrodzenie, jakie przysługuje każdemu innemu pracownikowi w zakładzie pracy na tym samym stanowisku. Jeżeli praca jest o takim samym stopniu trudności i wymaga od pracownika takich samych umiejętności, to pracownicy muszą otrzymać wynagrodzenie na tym samym poziomie (muszą zarobić to samo). Sęk w tym, że pośrednicy pracy jakby zapomnieli o tej zasadzie, która przecież jest nawet częścią niemieckiego systemu prawnego. O zasadzie equal pay rule nie zapomnieli jednak ani niemieccy urzędnicy i kontrolerzy, ani też niemieckie ubezpieczalnie. Ci pierwsi upominają się o nadpłatę wraz z odsetkami brakującej różnicy w wynagrodzeniu, a ci drudzy domagają się wyższych składek ubezpieczeniowych. Gwóźdź do trumny dla tych agencji pracy, które nie stosowały się do zasady równa płaca wobec równej pracy.
Niemiecka instytucja Deutsche Rentenversicherung przeprowadziła od lipca 2011 roku kontrole w 1700 agencjach pracy czasowej i do końca 2011 roku wystawiła już 130 decyzji nakazujących dopłacenie brakującej różnicy w wynagrodzeniach na kwotę 7.700.000 Euro. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej, bowiem niemieccy urzędnicy doliczyli się brakującej kwoty wynagrodzeń w całej branży pracy czasowej na poziomie 2 miliardów Euro !
Dla agencji pracy czasowej, które wynagradzały zbyt nisko pracowników wypożyczanych, oznacza to finansową katastrofę, a dla całej branży sektora pracy czasowej istne trzęsienie ziemi. Zważywszy na to, iż wiele agencji pracy działających na niemieckim rynku opłaca po najniższych z możliwych stawek zagranicznych pracowników wypożyczanych do niemieckich zakładów pracy, to do grupy firm dotkniętych problemem wypłaty zaległego, a należnego wynagrodzenia, należy z całą pewnością niejedna agencja pracy czasowej zatrudniająca Polaków.
Czy polskie agencje pracy czasowej w Niemczech mogą wkrótce dopłacać różnicę w brakującym wynagrodzeniu ?
Należy na wstępie przytoczyć fakt, iż Krajowy Sąd Pracy w Berlinie już kilka miesięcy temu poinformował opinię publiczną, iż jeżeli pomimo obowiązywania umowy taryfowej przewidzianej dla pracowników wypożyczanych w zakładzie pracy, do którego są ci pracownicy wypożyczani, pracodawca musi zapewnić wypożyczanemu przez Leihfirmę pracownikowi wynagrodzenie w takiej wysokości, w jakiej to otrzymują wynagrodzenie inni pracownicy zatrudnieni na tym samym stanowisku w zakładzie pracy (orzeczenie Krajowego Sądu Pracy z 27 września 2011r.).
Z przytoczonego orzeczenia wynika prosty wniosek – nawet jeżeli polskie agencje pracy czasowej stosowały się do stawek minimalnych obowiązujących w Niemczech, to niekoniecznie wypożyczani przez nie pracownicy byli wynagradzani na tym samym poziomie, co inni pracownicy wykonujący tę samą pracę. Zatem istnieje duże ryzyko, iż polskie firmy sektora pracy czasowej działające na niemieckim rynku nie stosowały się do zasady equal pay rule. I to może je właśnie finansowo pogrzebać.
Warto także zauważyć, że stawki oferowane przez agencje pracy czasowej pracownikom z Polski już od dawna były w Niemczech bardzo niskie. Zatem groźbą dopłaty jest objęta tak naprawdę większość firm z Polski, które działają na niemieckim rynku pracy i wypożyczają pracowników niemieckim zakładom pracy po zbyt niskich stawkach, co może nie być zgodne z przesłanką takiego samego wynagrodzenia za jednakową pracę.
Póki co 130 agencji pracy czasowej musi dopłacić wynagrodzenie swoim pracownikom, a także co za tym idzie odprowadzić wyższe składki ubezpieczenia społecznego oraz wyższy podatek dochodowy od wynagrodzenia pracowników. Ile firm i jakie kwoty będą musiały zapłacić pozostałe agencje pracy czasowej, które stosowały zbyt niskie wynagrodzenia, pokażą najbliższe miesiące.
Źródło: Na podstawie otwartego listu sekretarza stanu w Ministerstwie Gospodarki pana Bernharda Heitzer do Ministerstwa Pracy w/s pracy czasowej.